Bycie wierzącym człowiekim nie oznacza, że mamy pozbyć się naszego umysłu. (Nota bene danego nam przez Stwórcę). W chrześcijaństwie nigdy nie chodziło o posługiwanie się ślepą wiarą. Karol Marks wprawdzie powiedział, że „religia to opium dla mas”, ale czy powinniśmy słuchać tego człowieka? Jak wiemy był on protoplastą socjalizmu i komunizmu. Do dzisiaj z powodu tej chorej myśli filozoficznej giną i cierpią miliony na ziemi. Ja bym się raczej pokusił o stwierdzenie, że wspomniane systemy plus demokracja stanowią opium dla ludu. Proponuję zapoznać się choćby z publikacją Erika Von Kuehnelta-Leddihna.
Przez całe wieki parafianie (dobrze będzie sprawdzić w słowniku znaczenie tego pojęcia) uczestniczyli w mszach prowadzonych przez księży w języku łacińskim. Biblia nie była tłumaczona na języki narodowe, a czytanie jej było zakazane. Może stąd wzięło się myślenie, że trzeba bezkrytycznie zaufać wyznaczonym przez Boga przedstawicielom. System zwany „kler i laikat” funkcjonuje niestety do dzisiaj. A tak swoją drogą nauczano nas, że czytanie Pisma Świętego jest zbyt trudne dla przeciętnego uczestnika nabożeństw. Tacy ludzie jak William Tyndale (1494-1536), który przetłumaczył Biblię na język angielski, zostali zamordowani z powodu tego, czego dokonali. Ksiądz Jan Huss – dr teologii katolickiej, skutecznie uciszony przez system, odważył się użyć rozumu i nauczał prosto z Pisma Świętego w języku czeskim.
Wróćmy jednak do naszych baranów (fr. „revenons à nos moutons”). Proszę zrozummy, że teksty biblijne są spójne i nie brak im logiki. W Biblii znajdują się pozorne sprzeczności. Pismo Święte jest jedyną księgą daną człowiekowi przez Boga. Ona jest tak prosta, że dziecko będzie w niej brodzić i nie utonie i tak głęboka, że teolog będzie w niej nurkowa i nigdy nie dotknie dna. Weźmy jeden prosty tekst, który pokaże nam głębie Słowa i potrzebę zastosowania rozumu. Bóg nie dał nam przecież ducha strachu, lecz ducha mocy, miłości i trzeźwego myślenia (2Tym.1,7). Paweł apostoł napisał: „Za wszystko dziękujcie, gdyż taka jest wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was” (1Tes.5,18). Większość tłumaczeń dokładnie w taki sposób przedstawia sens oryginalnego greckiego wersetu. Jakie są reperkusje takiego tłumaczenia? Niestety przerażające. Mamy całe rozprawy teologiczne, które wręcz sugerują, że choroby, wojny, trzęsienia ziemi są tym, co daje Bóg i za co trzeba dziękować. Według tych „mędrców” w tych wszystkich strasznych wydarzeniach jest większy plan nieba – jakieś misterium. O zgrozo! Używając jednak rozumu i zaglądając do oryginalnego tekstu odkrywamy, co autor naprawdę chciał powiedzieć. Czytamy tam: „We (gr. „en”) wszystkim dziękujcie gdyż taka jest wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was”. Nie dziękujemy więc literalnie za wszystko (w tym musiałby być zwarty diabeł, molestowanie seksualne, czy inne straszne rzeczy, które przydarzają się ludziom), ale za to, że Jezus zwyciężył diabła i jego dzieła (choroba, ubóstwo i każde inne zło). Przez dziękczynienie wyrażamy nasze zaufanie do Niego i zapraszamy Go do działania. Źli ludzie, nasze złe wybory i postawy oraz diabeł doprowadzają do miejsc, które nie są dobre. Ale On nasz Pan (gr. „władca”, „cezar”) Jezus (hebr. „Bóg ratuje”, „zbawia”) Chrystus (gr. „namaszczony” – posiadający siłę przełamującą każdy wrogi opór) wyprowadzi nas „na prostą”. Mnie w każdym razie nigdy nie zawiódł. Nie zwracajmy się do świętego Krzysztofa, czy innych pośredników lub patronów. Jezus jest drogą, prawdą i życiem i nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przez Niego” (J.14,6).
Dodaj komentarz