Niestety przesiliłem prawą dłoń. Jako pan w średnim wieku zapomniałem, że nie mam już 20 lat. Przerzuciłem kilka metrów drewna. Ułożyłem suche szczapy w zgrabny stosik pod wiatą. Dodatkowo do węglownika wpadło przez moje ręce trochę workowanego węgla. Jak się domyślacie opalam dom czarnym złotem i palę dodatkowo w piecyku zwanym kozą. To ostatnie wymienione urządzenie jest moją nową zabawką, która absorbuje każdy mój poranek od ponad miesiąca. W końcu ręka nie wytrzymała tych wyczynów. Była modlitwa w niedzielę i zaraz potem SORR. Pani lekarka nie zdziwiła mnie mówiąc, że mam zapalenie ścięgien. Przespałem tym razem całą noc – poprawa była niesamowita. Modlitwa na prawdę ma moc. Jeszcze staram się oszczędzać rękę, więc we wszystkich czynnościach używam jedynie lewej kończyny. Jak się domyślacie działam jak ślimak. Nie da się ukryć, że, co dwie dłonie to nie jedna. Zgodnie z tym powiedzeniem, co dwie głowy to nie jedna. Kiedy całe ciało funkcjonuje sprawnie nie doceniamy tego. Dopiero gdy jest jakaś awaria zaczynamy dostrzegać wartość nawet najmniejszego organu. Bardzo chcę, by moi bracia i siostry w Chrystusie dostrzegli wartość wspólnoty w ich życiu. Pan Jezus nigdy nie nazwał budynków (bazylik, klasztorów, katedr itp.) swoim kościołem. Zarówno On jak i Jego uczniowie przedstawiali kościół jako grupę nawróconych, nowo narodzonych ludzi, którzy są ciałem Jezusa Chrystusa. Oni są połączeni z sobą ściśle jak członki w ludzkim organizmie. Każdy ma swoją rolę do wykonania. Ciało bez ręki jest słabsze. Pewien kaznodzieja na jednej z konferencji przedstawił sugestywnie poruszany problem. Poprosił osobę ze służby technicznej, by wbiegła na scenę. Po czym zachęcił tę samą osobę, aby weszła na scenę skacząc na jednej nodze. Wszyscy najpierw śmiali się z nieporadnego gościa. Później było im go już tylko żal. Bardzo się męczył, by wskoczyć „na szczyt”. Wszyscy zrozumieli aluzję. Każdy w kościele jest tak ważny jak wdychanie i wydychanie. Nie możesz jedynie wdychać powietrze, by przeżyć. Potrzebujesz również wydychać dwutlenek węgla. Proszę znajdź dobrą wspólnotę i ją buduj. Miej swojego pastora i wspieraj go. Nie bądź samowolny. Pewnego razu usłyszałem od kogoś, coś czego nie zapomną do końca życia. Ta osoba stwierdziła, że jej pastorem jest Pan Jezus. Brzmi poprawnie, idyllicznie i utopijnie, że prawie uwierzyłem. Zbyt często spotykam zbuntowanych i niezależnych od ciała Jezusa Chrystusa braci. Smutne to i tragiczne jednocześnie. Na koniec zacytuję jeden z moich ulubionych tekstów biblijnych i pozostawię go bez komentarza. „On też uczynił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, jeszcze innych duszpasterzami (pastorami) i nauczycielami. Uczynił to po to, by wyposażyć świętych do spełniania właściwych im zadań, do budowania ciała Chrystusa, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary pełnego poznania Syna Bożego, do doskonałości właściwej dla dojrzałych, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej” (Ef.4,11-13).
Dodaj komentarz