Howard Carter znany zielonoświątkowy nauczyciel Biblii i założyciel najstarszej Zielonoświątkowej Szkoły Biblijnej na świecie powiedział:
„Nie wolno nam zapominać, że mówienie innymi językami jest nie tylko początkowym dowodem na napełnienie Duchem Świętym, ale również jest nieustannym doświadczeniem do końca życia, aby pomóc w uwielbieniu Boga. Mówienie językami jest płynącym strumieniem, który nigdy nie powinien przestać płynąć – on wzbogaca życie duchowe.” Kiedy zostałem ochrzczony Duchem Świętym nie za wiele czułem. Generalnie nie gonię za nowinkami i przeżyciami. Moja dewiza brzmi: „Nie w oglądaniu i odczuciach pielgrzymuj ale w wierze opartej o Boże obietnice. Im mniej emocji a więcej Słowa z Pisma Świętego tym bezpieczniej”. Kiedy więc zacząłem mówić niezrozumiałymi dla mojego umysłu słowami przyjąłem, że Duch Święty z zimnego mleka, którym był we mnie zaczął wylewać się jak gorące mleko poprzez moje usta. Przeciwnik jednak próbował podważać prawdę o szczególnej mocy jaką otrzymałem z wysokości (Łk.24,49). Działałem jednak przez wiarę i cuda się wydarzały. Kilka lat później odwiedziłem osoby z naszego kościoła, które mieszkały w Brukseli. Podczas spotkania poczułem, by usłużyć niektórym ludziom modląc się o nich. Jednocześnie nie mogłem powstrzymać wewnętrznego przekonania, że powinienem przemówić w nieznanych mi językach. Posłuszny wewnętrznemu głosowi zacząłem mówić. Zdarzyło się coś kolejny raz, co mnie zdziwiło. Moje języki były nagle inne – nowe. Po nabożeństwie mój przyjaciel przyszedł do mnie i powiedział. Na sali był człowiek, który zrozumiał wszystko, co mówiłeś pastorze w nieznanym języku. Było to staroafrykańskie narzecze. Mówiłeś z doskonałym akcentem, a treść przesłania uwielbiała Boga. Ten człowiek był potężnie dotknięty, gdyż wiedział, że nie uczyłem się tego języka.

Dodaj komentarz