„Pojechałem do Południowej Afryki w wyjątkowym momencie w historii tego narodu, tuż po okresie odbudowy po wojnie burskiej. Z powodu Wielkiej Wojny ludność tubylcza została niemal całkowicie zastraszona i uciekła z kraju. Oddalili się daleko od strefy wojennej, która obejmowała praktycznie cały kraj.
Wielkie kopalnie były zależne od pracy tubylców, a pojawił się poważny problem, jak kontynuować pracę w sytuacji, gdy strach wciąż paraliżował miejscową ludność. W końcu zaproponowano sprowadzenie stu tysięcy robotników z Chin. Przybyli oni na trzyletni kontrakt. Rząd brytyjski wysłał flotę do Chin i sprowadził ich wszystkich naraz. Była to prawdziwa żywa kolonia – przywieźli ze sobą swoich nauczycieli, kaznodziejów, kapłanów i proroków. Chińczycy w większości wyznawali konfucjanizm i buddyzm.
W tym samym czasie społeczność Hindusów mieszkających w Południowej Afryce (a było ich tam wielu, myślę, że w samym Transwalu około dwustu pięćdziesięciu tysięcy) czuła, że rząd nie zapewnia im należytej edukacji. W związku z tym rząd brytyjski wysłał do nich nauczycieli, zarówno religijnych, jak i świeckich.
Tak więc buddyjscy kapłani, jogini i wielu innych osiedlili się w Johannesburgu. Nasza posługa była dość unikalna – byliśmy jedynymi, którzy organizowali spotkania i głosili na temat uzdrowienia.
Po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że pojawiła się niezwykła okazja, jakiej nigdy wcześniej nie miałem. Pomyślałem, że jeśli udałoby się zgromadzić tych kapłanów i nauczycieli różnych religii Wschodu, moglibyśmy wymieniać się myślami. Coś byśmy osiągnęli – przynajmniej dałoby mi to możliwość przedyskutowania ich wierzeń. Do pewnego stopnia znałem religie Wschodu, ale nigdy wcześniej nie miałem kontaktu z ich życiem duchowym.
Po pewnym czasie udało się to zorganizować. Do naszej grupy dołączył także rabin z Chicago, dr Hearst. Myślę, że mieliśmy przedstawicieli wszystkich wielkich religii świata. Dzięki mądrym rozmowom, wskazówkom i modlitwie udało nam się w końcu doprowadzić do takiego poziomu wspólnoty, że uczestnicy otwierali przed sobą serca z dużą swobodą. Wielokrotnie siedzieliśmy od zachodu do wschodu słońca, wymieniając się spostrzeżeniami i analizując różne nauki.
To doświadczenie wywarło na mnie tak duży wpływ, że zakończyłem ten cykl spotkań z następującym wnioskiem: na świecie jest wiele światła, a ludzie go poszukują. Niektórzy posiadają je w większym stopniu niż inni, ale każdy ma jego część. Powiedziałem do pewnego człowieka, gdy wracaliśmy do domu ostatniego ranka: „Jedna rzecz na pewno została udowodniona – w Jezusie Chrystusie istnieje boskie życie, które, gdy człowiek je naprawdę posiada, daje mu bogatsze poczucie mocy, jakiej nie posiada żaden inny człowiek.”
Od tamtej pory stałem się bardziej chrześcijaninem – prawdziwym chrześcijaninem – niż byłem kiedykolwiek wcześniej.” Autor: J.G.Lake
W 2008 roku odwiedziłem Johannesburg i widziałem jak wielki wpływ wywarła służba apostoła Lake na RPA. Ten mąż Boży odwiedził Południową Afrykę w 1908 roku i przebywał tam przez około pięć lat. W tym czasie założył conajmniej 625 kościołów i ordynował ponad 1 250 pastorów. Podobnych rzeczy potrzebuje Polska i cała Europa. Wspólnie zrobimy nawet więcej.
Dodaj komentarz