Oglądałem ostatnio mecz futbolowy z moją ulubioną drużyną. Mecz o wielką stawkę. Niestety „moi zawodnicy” doznali sromotnej porażki. Wiem, że kibic jest ze swoim zespołem na dobre i złe. Chcę powiedzieć jednak coś z punktu widzenia nowonarodztnego człowieka. Odkryłem (może późno), że nie mogę angażować się tak bardzo w coś, na co nie mam wpływu, a przy okazji nie daje mi to radości z wiecznej perspektywy. A propos zespól przeciwny naprawdę zagrał bardzo dobry mecz w przeciwieństwie do piłkarzy, których jestem nadal fanem. Kiedyś wymyśliłem sobie, że jak już poświęcam czas na oglądanie sportowych programów, to będę się modlił o głównych aktorów. Nie zawsze mi wychodzi taki scenariusz, ale się staram. Trudno przecież skupić się na modlitwie kiedy „idzie nowa akcja”. Mam jednakowoż plan. Znalazłem już dawno coś w co mogę zaangażować się na maxa. Zdobywanie ludzi dla Jezusa i czynienie ich uczniami jest moim nadrzędnym celem. Przy okazji jeśli trzeba mam zamiar uzdrawiać chorych i jeśli trzeba uwalniać zniewolonych od złych duchowych wpływów. Wiadomo, że nie zrobię tego bez pomocy i mocy Najwyższego. Duch Święty jet wspaniałą Osobą przez duże „O”. Proponuję nadać swojemu życiu ten kierunek. Nie oznacza to oczywiście, że nie spojrzę na takie a nie inne rozgrywki. Tym niemniej chcę być oddany najbardziej misji jaką otrzymałem od Boga. A tak w ogóle chrześcijanie powinni być zaangażowani we wszystko, co robią i być w tym profesjonalistami. Najlepsi pracodawcy, najlepsze matki i ojcowie, najlepsi pastorzy i liderzy kościołów, najlepsi dziadkowie, mężowie i żony.
Dodaj komentarz