Wychowaliśmy z żoną 7 dzieci. Oczywiście Aleksandra miała w tym główny udział. Ona wlała w ich serca empatię, mądrość, pokorę, delikatność oraz poczucie piękna. Mógłbym wymienić więcej rzeczy, które Bóg zdeponował w ich życiu poprzez moją żonę. Ja raczej robiłem za strażaka, strażnika trochę za bardzo podenerwowanego ojca. Delikatna obawa przed powrotem taty ogarniał winowajców. Jakoś użyta „rózga” nie przeszkodziła jednak młodemu pokoleniu wyrosnąć na ludzi. Wychodziłem z założenia, że bezwzględnie muszą kochać i szanować mamę, a ojcu trzeba jedynie ufać. Starałem się więc, by cała siódemka mogła na mnie polegać. Jeśli coś powiedziałem, to nie wycofałem się zarówno ze swoich deklaracji, jak i obiecanej kary. Dzisiaj myślę, że mogłem zrobić wiele rzeczy dużo lepiej, ale nie posiadałem dobrych wzorców (nie może to być wymówka), więc moja edukacja odbiła się na żywych organizmach. Wychodziłem jednakowoż z założenia, że jeśli dzieciaki zobaczą tatę, który przeprosił mamę, kiedy na nią podniósł głos i regularnie pomagał w pracach domowych, to jest szansa, że pójdą tym śladem w swoich własnych związkach. W dzisiejszej dobie mamy w społeczeństwie wielki deficyt odpowiedzialnego ojcostwa. Faceci uciekają w pracę, hobby (TV, programy sportowe, wędkarstwo, giełda, hazard, alkohol, kumple, strzelectwo sportowe) i swoje zabawki (gry komputerowe, wymarzone auto). W tym samym czasie dzieci „leżą odłogiem”. Mówi się nawet, że dzieci są chowane, nie wychowywane. Nie można podnieść głosu na nieposłusznych, a delikatny klaps, to już wielka przesada. Oczywiście, wielu ojców wpadło w drugą skrajność – przez krzyk i bicie zniszczyli osobowość swoich pociech, co zawsze jest i będzie karygodne. Takie postępowanie wymaga ingerencji policji i specjalistów. Nie dziwi przy tym fakt, że coraz więcej młodych ludzi żyje na „kocią łapę”. Nie chcą ślubować, gdyż nie są pewni czy im się uda, kiedy ich matka i żona ojca, miała „pod górkę”. Pojawił się również nowy problem – związany z kryzysem ojcostwa – młodzi ludzie coraz częściej nie chcą mieć dzieci. Pewnie przyczyn takiego stanu jest dużo, ale ja uważam, że słabi ojcowie stanowią główny problem. „Natomiast wy, ojcowie, nie pobudzajcie swoich dzieci do gniewu. Wychowujcie je według wyraźnych reguł oraz wskazań Pana”. „Ojcowie, nie wywołujcie u swoich dzieci rozżalenia, aby nie ulegały zniechęceniu” (Kol.3,21; Ef.6,4). Te słowa napisane w Piśmie Świętym od 2000 lat w są nadal aktualnymi radami dla tatusiów. Na szczęście nigdy nie jest za późno, by się zmienić. Jest nawet takie proroctwo, gdzie sam Bóg obiecuje zawrócić serca ojców ku synom i serca synów ku ojcom, aby katastrofa nie przyszła na świat (Mal.3,24). Tak, dobrze czytacie. Stan ziemi i całej ludzkości zależy od tego, w jaki sposób ojcowie będą odnosić się do swoich synów i córek. Zniszczone osobowości prowadzą do zaburzeń. Chłopcy nie chcą być mężczyznami, a dziewczęta nie chcą być kobietami. Chyba zgodzicie się, że związki homoseksualne nie dadzą społeczeństwu nowych dzieci, co skutkuje, w skrajnym przypadku, wymarciem całej populacji. Chyba, że czegoś nie rozumiem.
Dodaj komentarz