Taylor Swift (ur.1989r.) jest jedną z najlepiej sprzedających się artystek na całym świecie. Ma na swoim koncie więcej niż 50 mln. sprzedanych albumów i 150 mln. singli. Jest zwyciężczynią jedenastu nagród Grammy, jednej statuetki Emmy oraz 23 statuetek Billboard Music Awards. W latach 2010,2015 i 2019 znalazła się na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi tygodnika Time, także najlepiej zarabiających artystek, “100 najsilniejszych kobiet” i 100 celebrytów i celebrytek magazynu Forbs. W dokumencie Netflixa o życiu Taylor, piosenkarka podkreśla, że jest chrześcijanką. Mówi jednocześnie, iż jej wewnętrzny moralny kompas każe jej popierać w wyborach demokratę (Phil Bredesen) a nie republikańską kandydatkę pro-life (Marsha Blackburn). Dla artystki “prawo do aborcji jest naprawdę podstawowym prawem człowieka”. Delikatnie mówiąc wypowiedzi Taylor nie przekonują mnie, że jest chrześcijanką. W swojej piosence “Look what you made me do” (spójrz do czego właśnie mnie zmusiłeś) Taylor śpiewa między innymi: “Myślę tylko o karmie”. Z jej wielu wypowiedzi wynika, że tak naprawdę wierzy w reinkarnację i przesądy. Jeśli to ma coś wspólnego z Chrystusem to ja jestem Hans Kloos (Stawka większa niż życie). Nie ma się też, co dziwić, że nasza celebrytka poparła w wyborach prezydenckich Kamalę Harris. Ta ostatnia jest demokratką i popiera nie tylko aborcję w całej rozciągłości, ale wiele innych “modnych” choć niezgodnych z biblijnymi prawdami wartości. Taka postawa Taylor (poparcie dla Harris) skutkowała natychmiastowym wzrostem aż o 18% notowań Kamali. Podsumujmy. Mamy tu “chrześcijankę”, która wierzy w reinkarnację, popiera aborcję i jest przesądna. Słuchają jej i naśladują setki milionów ludzi na całym świecie. Tak jak już pisałem muszę raz jeszcze ostrzec wszystkich: – nie wszystko złoto, co się świeci. Augustyn powiedział: “Chrześcijaninem jest ten, kto myśli jak Chrystus, przez którego serce kocha Chrystus, którego głosem mówi Chrystus, przez którego ręce pomaga Chrystus”. Wszystkie te rzeczy powinny wystąpić razem w życiu człowieka, by można było uznać go za osobę prawdziwie wierzącą. Nie próbuję w tym miejscu osądzać, ale patrzę na owoce i wyciągam wnioski. Jak powiedział Dietrich Bonhoeffer: “Milczenie w obliczu zła jest samo w sobie złem. Bóg nie pozostawi nas bez winy. Nie mówić oznacza mówić. Nie działać oznacza działać”. Trzymam się niezmiennie zasady, której nauczył mnie ewangelistą Reinhard Bonnke: “Jeśli chcemy oryginalnych rezultatów musimy głosić oryginalne przesłanie”. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że nadal łatwiej jest ludzi oszukać niż przekonać, że zostali oszukani. Tak powiedział Mark Twain i muszę się z tym zgodzić. “Technologia zwiedzenia” rozpoczęła się w ogrodzie Eden. Szatan troszkę przekręcił Słowa Boga. Adam i Ewa uwierzyli w jego insynuacje i stało się, co się stało. Gdyby posłuchać diabła niezbyt uważnie, podobnie jak w przypadku Taylor Swift, można by uznać go za chrześcijanina. Pojechałem grubo. Obecnie większość ludzi mówi, że wierzy, ale przy bliższym poznaniu ich poglądów i postępowania z całą pewnością możemy stwierdzić, że nie mają nic wspólnego z Chrystusem. Fiodor Dostojewski napisał: “Najlepszym sposobem, by więzień nie uciekł jest sprawić, by nie wiedział, że jest w więzieniu”. Fryderyk Nietzsche dodał coś jeszcze gorszego, stwierdził: “Ludzie często nie chcą słuchać prawdy, ponieważ nie chcą, by zburzyć ich iluzje”. A jak przedstawił tę kwestię sam Jezus? Proszę bardzo – powiedział tak: “Oto na czym polega sąd: Światło (Chrystus) przyszło na świat, lecz ludzie wybrali ciemność, gdyż ich postępki były złe. Ten bowiem, kto postępuje nieuczciwie, nie lubi światła i z obawy przed wykryciem nawet nie zbliża się do niego”. (J.3,19-20). Póki jest jeszcze czas ratujmy się spośród tego wypaczonego pokolenia! (Dz.2,40). Tak wołali uczniowie Jezusa do zebranego tłumu w Jerozolimie. NIech nareszcie z oczu wielu spadną łuski! (2Kor.4,3-4).
Dodaj komentarz