Długi czas nie rozumiałem deklaracji Izajasza. W tym samym czasie wiedziałem, że powinienem znaleźć się w tym samym miejscu, co on. Ludzie, których spotykałem i powtarzali dokładnie te słowa proroka, zniechęcali mnie. Poza deklaracjami nic w ich życiu nie działo się przez lata. Po prostu niewiele zrobili dla Królestwa, poza swoim buńczucznym wyznaniem. Ale kiedy zacząłem się przyglądać efektom mężów Bożych, których nie było mi dane poznać osobiście (poza K.E.Haginem) takich jak: T.L.Osborn i jego żona, Lester Sumrall, Jongi Cho, Reinhard Bonnke zacząłem wierzyć, że jest dla mnie nadzieja. Pewnie już cytowałem powiedzenie taty Hagina, który mawiał, że ludzie chcą mieć te same efekty co on, ale nie chcą zapłacić ceny, którą zapłacił. Izajasz miał bardzo trudne zadanie, a powiedzenie „Oto jestem” w kontekście sytuacji w jakiej się znalazł było to wręcz imponujące wyznanie. Bóg powiedział: „Kogo poślę? Kto nam pójdzie? (mamy tu naradzających się Ojca, Syna i Ducha Świętego – tłumaczenie z oryginału). Chodziło o to, że potrzebny był człowiek, który oznajmi, nie tyle miłą wiadomość, co przeciwnie – taką, że Izrael będzie uprowadzony i zniszczony z powodu swoich win i nieposłuszeństwa. Przekaz oznaczał, że posłaniec może zginąć. Wracam więc do mojego przypadku. Kilka lat temu (ponad trzy dekady) usłyszałem, że mam wyprowadzić lud z Egiptu. Mojżesz, który usłyszał podobny tekst miał poważne problemy i to nie ze strony Boga. Dowiedziałem się również, że Ojciec daje mi władzę nad narodami i nad królestwami, abym mówił im miłe rzeczy? Nie do końca. Zanim będę mówił te miłe będę musiał wykorzenić i wyplenić, zniszczyć i zburzyć, wszystko, co tego wymaga, a dopiero potem odbudowywać i sadzić (Jer.1,10). Dość logicznym jest, że nikt nie sadzi kwiatów i warzyw w ziemi zachwaszczonej. Podobnie nikt przy zdrowych zmysłach nie buduje zanim nie uprzątnie placu budowy z kamieni, pozostałości po starych fundamentach. Kiedy Jeremiasz we właściwej kolejności zabrał się za swoją robotę zaczął mieć kłopoty ze strony swoich pobratymców. Chciał im pomóc, ale na Bożych zasadach. Ci jednak nie zrozumieli lub nie chcieli zrozumieć przesłania. Kiedy w pewnym szanownym gronie w 1991 roku powiedziałem o swoim powołaniu parsknęli śmiechem i jeden z uczestników spotkania zachęcał mnie, bym sobie jeszcze pospał. Moja żona i ja byliśmy osaczeni z wszystkich stron. I nagle wstała, nie tylko w mojej ocenie najbardziej duchowa siostra ze zboru (wspólnoty) i we łzach powiedziała: „Nie dotykajcie sługi Bożego” i usiadła. Nie wiele to zmieniło w sercach zgromadzonych, ale dla mnie była to dawka powietrza w chwili kiedy nie miałem już powietrza znajdując się pod powierzchnią ziemi w kopalni. Nigdy więcej nie spotkałem tej siostry, ale chyba uratowała mi życie i dała nadzieję, że się nie przesłyszałem. Teraz wyrywam, burzę, palę i wypełniam ale też odbudowuję i sadzę. Mam Akademię Uczniowską. Prowadzę kościół. Jestem mentorem (ojcem duchowym) itd. Opozycja się nie skończyła. Wielu mnie bardzo źle potraktowało. Dzieje się tak nawet teraz kiedy piszę te słowa. Jednakże niewierzący i zwykli wierzący są wyprowadzani – wyrywani z egipskiej niewoli (na przykład wpływu polityki religijnej) i wprowadzani do Ziemi Obiecanej. Dziękuję wszystkim, którzy uwierzyli w powołanie Boga nad moim życiem. Dzięki Wam trwam i oglądamy wspólnie, kroczek po kroczku, zmieniany w narodach i królestwach. Nadal trzymam się wyznania: „Oto jestem, poślij mnie”.

Dodaj komentarz