Jeśli mamy pracę, która przynosi nam dochody jest to błogosławieństwo z nieba. Nigdy nie narzekałem, że muszę wstawać od poniedziałku do piątku (kiedyś także w soboty), by pracować. Bóg dał mi zdrowe ręce i dar myślenia, by tworzyć, kreować a czasem jedynie odtwarzać. Paweł napisał: „Kiedy bowiem byliśmy u was, nakazywaliśmy wam: Jeśli ktoś nie chce pracować, niech też nie je” (2Tes.3,10). Tak, to prawda niektórzy chrześcijanie nie chcą pracować. Bywało już tak za czasów apostoła. Pamiętamy, że sam Pan Bóg sześć dni pracował, a dopiero siódmego dnia odpoczął. Istnieje jednak inne niebezpieczeństwo związane z naszym zarobkowaniem. Możemy popaść w skrajność pracoholizmu. Mogą być tego różne powody, ale żaden nie jest wystarczająco dobry, by dzieci nie widywały ojców i matek zbyt często. Salomon powiedział: „Lepsza garść spokoju niż dwie garście trudu i gonitwy za wiatrem” (K.Sal.4,6). Pan Rockefeller stwierdził kiedyś: „Kto ma milion, chce mieć dwa miliony”. Później zapytany przez dziennikarza: „Ile pieniędzy wystarczy, by człowiek był szczęśliwy?”, miał odpowiedzieć: „Jeszcze trochę więcej”. Jakże to smutne. Wielu ludzi traktuje pana Johna jako swój wzór do naśladowania. Przecież jego majątek opiewał na 300-400 miliardów dolarów po aktualnym kursie. Wolę jednak pójść za radą Salomona. Wybieram spokój i więcej czasu z rodziną. Przecież po to pracujemy, by nasi najbliżsi byli prawdziwie szczęśliwi.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *