Kiedyś usłyszałem zdanie: „Pracuj, pracuj, a garb ci sam wyrośnie”. Ten kto wymyślił to powiedzenie prawdopodobnie poniósł porażkę w swoim życiu. Prawdą jest, że można pracować dla dziurawego worka. Księga Aggeusza wspomina o takiej sytuacji. A i prorok Jeremiasz pisał o dziurawych cysternach, które wody nie mogą utrzymać. Wierzę jednak, że ciężka i uczciwa praca, przy współpracy z Bogiem, przyniesie sukces. Moim mottem w życiu jest następujący tekst. „Wszystko, co uznasz za warte zrobienia, zrób stosownie do swych sił, bo w świecie umarłych, do którego zmierzasz, nie ma działania ani planowania, ani poznania, ani mądrości” (K.Sal.9,10). Wierzę, że możliwości do zrobienia dobrych rzeczy jest wciąż wiele. Na co natknie się moja ręka, aby zrobić, to zrobię bez narzekania. Póki żyję mogę służyć innym. Mogę pomagać sierotom i wdowom. Wystarczy się rozejrzeć ile jest potrzeb. Salomon zachęca: „Nie wzbraniaj się czynić dobrze potrzebującemu, o ile to leży w twojej mocy” (P.Sal.3,27). Jak kiedyś napisałem: „Pokorą nie jest obniżać swoją wartość, czy się poniżać, ale mniej o sobie myśleć”. Kiedy jednak nasza praca może nie przynosić pozytywnych rezultatów? Myślę, że wtedy gdy wykonujemy ją z narzekaniem (na szefa, warunki pracy, zbyt małe wynagrodzenie itd.). Dla mnie już możliwość pracy jest nagrodą. Mógłbym przecież mieć niesprawne ręce, nogi lub głowę i niczego bym nie osiągnął. Na szczęście wszystko jest na swoim miejscu, więc z radością będę pracował dla chwały Boga i korzyści żyjących wokół mnie ludzi, w tym mojej rodziny. Pracuję w zaufaniu, naśladując mojego Boga. On pracował sześć dni, a siódmego dnia odpoczął. I my mamy robić podobnie.
Dodaj komentarz