Mieszkańcy Birmingham byli niechętni wobec jakiejkolwiek religii, a szczególnie wobec wezwania braci Wesley do osobistej świętości. Pewnego razu, gdy John (1703-1791) i Charles (1707-1788) Wesley próbowali głosić w tym mieście, John został porwany przez tłum, a Charles został obrzucony kamieniami i brukwią. Często używano również hałasującego brzmienia miejscowych dzwonów kościelnych, aby zagłuszyć głoszone przez nich przesłanie o Jezusie. Nawet lokalne władze zdawały się sprzeciwiać kaznodziejom. Jeden z sędziów zaoferował zapłatę każdemu, kto przepędzi ich z miasta. Współpracownik braci Wesley, John Nelson, został obrzucony jajami i kamieniami, przewrócony osiem razy… ciągnięty po kamiennym bruku za włosy przez 18 metrów (20 jardów), cały czas będąc kopanym przez napastników. Ciężarna żona Nelsona została pobita tak brutalnie, że straciła dziecko. Nawet po odejściu braci Wesley, tłumy nadal terroryzowały tych, którzy zostali uczniami Jezusa, rabując i niszcząc ich domy oraz atakując ich fizycznie. Na szczęście takie opisy choć przerażające, mają swój chwalebny koniec. Bóg czeka w niebie na swoje wierne sługi, gdzie nagroda jest sowita. Przy okazji powyższych opisów lubię czytać słowa mojego Pana. „Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że Mnie znienawidził wcześniej niż was. Gdybyście byli ze świata, świat kochałby was jako swoją własność; ponieważ jednak nie jesteście ze świata, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie o Słowie, które do was skierowałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeśli Mnie prześladowali, i was będą prześladować; jeśli moje Słowo wypełniali, i wasze będą wypełniać” (J.15,18-20). Czy dostrzegliście zachęcający koniec Jezusowej wypowiedzi? Choć będziemy prześladowani (podobny los jak naszego Mistrza), znajdą się ludzie, którzy uwierzą w Boga z powodu zwiastowanej przez nas ewangelii (potwierdzonej życiem) i będą ją zachowywać, będą nią żyć.

Dodaj komentarz