Pewnego razu do synagogi przyszedł Żyd. Był w sytuacji “podbramkowej” -modlił się o 100$. Wołał wystarczająco długo i głośno, by wszyscy obecni w świątyni dostrzegli delikwenta. Nagle inny Izraelita podszedł do niego i powiedział: “Masz stówę i idź już stąd, bo my tu rozmawiamy o zupełnie innych kwotach”. Jaki wyciągam wniosek z tej historii? Każdy będzie miał tylko to, na co się odważy. A teraz prawdziwe zdarzenie. Ekstremalnie bogaty książę arabski uwielbiał grę w golfa. Wybudował jedno z największych pól golfowych na świecie. Postanowił zaprosić do siebie jednego z najlepszych golfistów globu. Ku jego zdziwieniu sportowiec (miał bardzo napięty grafik) odpowiedział pozytywnie na zaproszenie. Książę wraz z całą swoją rodziną i królewską świtą obejrzeli z zachwytem wspaniałe show jakie dał zaproszony. Sportowiec zademonstrował kunszt gry w golfa. Władca w podzięce skierował się do sportowca z taką propozycją: “Proś mnie o cokolwiek, a dam ci”. Gracz, trochę zakłopotany, poprosił o szczególny kij golfowy. Następnego dnia, na odchodne, książę oczywiście spełnił prośbę gościa. Dał mu jednak dodatkowo pewien papier. Okazało się, że był to akt własności wspomnianego pola golfowego. Kiedy golfista zaczął oponować król podszedł do niego i na ucho szepnął (nie chcąc go zawstydzić przy wszystkich): “Jeśli prosisz o coś króla, proś zawsze o wielkie rzeczy”. Od dzieciństwa słyszałem, że do niczego nie dojdę. W takich okolicznościach (sami rozumiecie), nie za bardzo wiedziałem czym są marzenia i wiara w siebie. Choć zdałem maturę i dostałem się na studia (Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu) pewne fatum wciąż mnie prześladowało. Nasłuchałem się tak wielu złych opinii na swój temat (uwierzyłem w nie), że nie mogłem przekroczyć niewidzialnej bariery zwanej “dotąd i nie dalej”. Nastąpił na szczęście dzień mojego nawrócenia.. Pan Jezus przez wiarę wszedł do mojego serca i stał się moim osobistym Panem i Zbawicielem. Natychmiast przyszła zmiana nie tylko w moim duchu, ale i w głowie. Skoro On Stwórca nieba i ziemi stał się moim starszym bratem i przyjacielem nie było już dla mnie nic niemożliwego. Bóg przecież uwierzył we mnie i oddał Swojego Syna, by odkupić mnie za największą cenę. Nie byłem dla Niego byle co i byle jak. Teraz mogłem już (w Nim) praktycznie wszystko. Jak daleko mogłem zajść zależało już ode mnie ale i od mojego niesamowitego Pana. Przez lata głosiłem dobrą nowinę w Argentynie, RPA, Nigerii, Indiach, USA itd. Miałem przywilej mówić o Bogu wśród ministrów mojego kraju. Nie jestem sam – mam wielu wspaniałych przyjaciół w Polsce i za granicą.. Odkryłem w Biblii następujące słowa: “Jezus spojrzał na nich i powiedział: Po ludzku rzecz biorąc to niemożliwe, ale inaczej jest u Boga. Z Bogiem bowiem wszystko jest możliwe” (Mr.10,27). A tak na dokładkę przyjąłem do siebie przesłanie “Co się tyczy tego: Jeśli coś możesz, to: Wszystko jest możliwe dla wierzącego” (Mr.9,23). “Z moim Bogiem pokonam każdy mur” (Ps.18,30). Wiadomo, że chcę robić wszystkie te niemożliwe rzeczy tylko w Boży, etyczny i święty sposób. Cel nigdy nie będzie uświęcał środków. Kultura Królestwa ponad wszystko. Nie będę osiągał niemożliwego “po trupach”. Poprosiłem więc Boga, by dał mi możliwość zdobyć moich braci Polaków dla Jezusa (Ps.2,8). On powiedział: “Wołaj do Mnie, a odpowiem ci i oznajmię ci rzeczy wielkie i niedostępne, których nie jesteś świadom! (Jer.33,3). Zabrzmi odważnie, ale hołduję zasadzie, że “Pan Jezus i ja to większość”. Na koniec chciałbym zadać wam pytanie: “Jak daleko chcecie zajść w swoim życiu?”. Może warto się nad tym zastanowić?
Dodaj komentarz