Za czasów apostoła Pawła nikogo nie można było nazwać katolikiem, protestantem, czy też reformowanym. Nie było jeszcze kościołów o takich nazwach. Wraz ze śmiercią i zmartwychwstaniem Pana Jezusa zaczęła się era kościoła bez szczególnych „nalepek” (powszechny, czy protestujący). Chrześcijaństwo kojarzone było po prostu z ludźmi należącymi do Mistrza. A tak w ogóle nazwa chrześcijanin oryginalnie pochodzi od Chrystusa twórcy i głowy kościoła. Pewnego razu wspomniany wcześniej apostoł Paweł rozmawiał z królem Agryppą, broniąc przed nim swojej wiary. Robił to tak skutecznie, że król zareagował, mówiąc: „Zaraz mnie przekonasz, bym został chrześcijaninem”. Władca pojął, słuchając Pawła, że najważniejszym pragnieniem jego rozmówcy jest, by on, wielki władca, oddał się pod panowanie Chrystusa – Króla królów i Pana panów. Sługa Boży nie powiedział: „źle mnie zrozumiałeś”, ale przeciwnie stwierdził: „Dałby Bóg, aby zaraz lub później nie tylko ty, ale i wszyscy, którzy mnie dziś słuchają, stali się tacy jak ja, pomijając te (me) więzy” (Dz.26,29). Inaczej mówiąc Paweł zasugerował, że chrześcijanem staje się każdy kto będzie podobny do niego samego. Bardzo odważne stwierdzenie. Ciekawy sposób ewangelizacji. Paweł wskazał słuchaczom na siebie, nie na Jezusa. Apostoł po prostu przekonywał, by odbiorcy jego słów narodzili się na nowo podobnie jak on. Wprawdzie Paweł wcześniej (przed nawróceniem) był bardzo religijny, wiele się modlił, znał Pisma i służył innym najlepiej jak mógł, ale chrześcijaninem stał się nawracając do Chrystusa. Niezależnie od tego jak dobrym człowiekiem był potrzebował oczyszczenia z grzechów i nowego życia, które daje sam Pan. 22 lipca 1984 roku, będąc bardzo pobożnym człowiekiem (w zasadzie codziennie bywałem na mszy, pomagałem innym i dużo się modliłem – również na różańcu), przeżyłem osobiste spotkanie z Chrystusem. To zdarzenie całkowicie zmieniło moje życie. Jako syn marnotrawny powróciłem do Ojca. Otrzymałem przebaczenie grzechów, nowe życie, Chrystus zamieszkał w moim sercu, otrzymałem tożsamość syna Bożego. Wszystko to nie było moją zasługą, ale darem z rąk Jezusa. Kiedy umrę będę w niebie, gdyż należę do Pana, jestem (od 40 lat) Jego własnością. On mnie nie porzuci ani nie opuści (Hebr.13,5). Nic mnie nie odłączy od Boga i Jego miłości (Rz.8,35-39). Jeśli nie jesteś jeszcze prawdziwym chrześcijaninem stań się jak Paweł, bądź jak ja. Daj się Chrystusowi uratować!
Bądź jak ja
Komentarze
Jedna odpowiedź do „Bądź jak ja”
-
W myśl hasła
Nie mów mi o Jezusie, pokaż mi go!
Dodaj komentarz