Tchórzostwo

Podjąłem w swoim życiu kilka ekstremalnie trudnych decyzji. W tych momentach postawiłem na szali całą swoją przyszłość oraz karierę. Wiedziałem, że moi najbliżsi, znajomi, przyjaciele i pracodawcy nie zrozumieją słuszności tych wyborów. Kierowałem się przestrogą Konfucjusza, który powiedział: „Wiedzieć, co słuszne i nie uczynić tego, to największy rodzaj tchórzostwa”. Z perspektywy kilkudziesięciu lat widzę jednak, że było warto. Prawda krytyki się nie boi. Niestety to, co jest słuszne nie zawsze wiąże się z łatwym, przyjemnym i wygodnym życiem. Kiedy podejmujesz właściwe decyzje nie zyskasz poklasku i przyjaciół. Jako pastor, mąż i ojciec muszę chronić odpowiednio stado, żonę i dzieci. Nie mogę uciekać przed konfrontacją. Ja mogę ucierpieć, ale nie „mój” kościół, Ola, czy dzieciaki. Nie mogę zdezerterować z pola bitwy. Na moich studiach nauczyłem się dodatkowo prostej, aczkolwiek kontrowersyjnej zasady. Mówi ona: „Zła decyzja jest lepsza niż żadna decyzja”. W kilku ekstremalnie trudnych sytuacjach być może mogłem użyć lepszych metod. Na szczęście tylko wtedy kiedy jedziesz samochodem możesz skierować pojazd (jeśli trochę zjechałeś z drogi) na optymalny kurs. Jeśli jednak samochód stoi w garażu nigdy nie dojedziesz do wyznaczonego celu. Nie bądź tchórzem! Pan Jezus powiedział kilka razy o swojej śmierci oraz piciu Jego krwi i jedzeniu Jego ciała. Nie stchórzył choć zdawał sobie sprawę, że opuści Go wielu uczniów, a Piotr apostoł będzie oponował (J.6,53-66; Mt.16,21-23). Oni naprawdę myśleli, że mają być kanibalami i że ich Mistrz nie może umrzeć śmiercią zabójcy (dla takich karą był krzyż). Pan Jezus nie kalkulował i nie myślał, co Mu się bardziej opłaci. Podjął ryzyko utraty wielu na rzecz tego, co słuszne. Mój Jezus nie był tchórzem i ja nie chcę nic być.


Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *