„Czasami ludzie nie chcą słuchać prawdy, bo nie chcą, by ktoś zburzył ich iluzje” (Fryderyk Nietzsche). Żyją w błędnym mniemaniu o czymś, bezkrytycznej wierze w coś, co jest złudne i urojone. Tacy ludzie najczęściej stronią od kościoła lokalnego. Turyści, bo tak ich nazywam, wędrują od społeczności do społeczności, by nigdzie nie zagrzać miejsca. Najczęściej mają „bliższą” od innych relację z Jezusem – są bardziej duchowi. Ci samotnicy chodzą za własnymi pragnieniami, odrzucając każdą zdrową radę (przeciwstawiają się wszelkiej słusznej radzie) (P.Sal.18,1). Jedynym autorytetem dla nich jest Jezus. Apostoł Paweł nauczał jednak, by nowo narodzeni mieli swoich nauczycieli i ojców (1Kor.4,15). Tymi mają być, o dziwo, ludzie z krwi i kości – dojrzali bracia (siostry). Paweł odważa się prosić wszystkich braci w Filipii, by byli jego naśladowcami. Mają brać przykład z osób postępujących według wzoru, który widzą w Pawle i jego współpracownikach (Filip.3,17). Do Tesaloniczan Paweł pisze natomiast, że trzeba go naśladować (2Tes.3,7). Oczywiście łatwo jest powiedzieć: „ja słucham tylko Jezusa” tego przecież nikt nie sprawdzi. Prawdziwa pokora lub jej brak wyjdą na jaw dopiero, gdy pastor (lider) skieruje do kogoś trudne choć prawdziwe słowa. Ja wolę usłyszeć prawdę, która mnie zaboli niż przyjąć kłamstwo, które pociesza.
Dodaj komentarz