Marian Rassek – mąż jednej żony, ojciec siódemki dzieci, od ponad 30 lat pastor Kościoła Chrześcijańskiego Arka w Poznaniu.

  • Uratować najwięcej

    Marian Adam Rejewski był polskim matematykiem i kryptologiem, który w 1932 roku złamał szyfr Enigmy, kluczowego narzędzia szyfrowania używanego przez hitlerowskie Niemcy. Służył jako porucznik w Armii Polskiej w Wielkiej Brytanii. Dzięki osiągnięciom Rejewskiego oraz jego współpracowników z Biura Szyfrów, Brytyjczycy zyskali mocne podwaliny pozwalające odczytywać zaszyfrowane wiadomości niemieckie podczas II wojny światowej, co znacząco wpłynęło na zwycięstwo aliantów i uratowało miliony istnień ludzkich. Rejewski ukończył gimnazjum w rodzinnej Bydgoszczy, a potem rozpoczął studia na Uniwersytecie Poznańskim. Studiował matematykę. Został zapamiętany jako wybitny student wyróżniający się doskonale analitycznym umysłem. A chociaż studiował matematykę, na jego dyplomie widnieje „magister filozofii”. W tym miejscu chciałbym zasugerować, że historia może się powtórzyć. NIe chcę przypisywać sobie żadnej chwały, ale mam na imię Marian (nikt nie daje tego imienia dzieciom już od wielu lat), studiowałem w Poznaniu (Uniwersytet Ekonomiczny) i byłem najlepszym studentem matematyki na mojej uczelni (zwolniono mnie z egzaminów). „Czy coś dobrego może wyjść z miasta Poznania?” – takie pytanie zadawało sobie wielu moich znajomych pastorów i liderów. Podobnie było z Nazaretem, w którym wychowywał się Pan Jezus. „Czy może być co dobrego z Nazaretu?” – zapytał Natanael. „Chodź i zobacz” – odpowiedział mu Filip. (J.1,46). Zacytowałem rozmowę między Filipem a Natanaelem, gdy Filip oznajmił mu, że znalazł Mesjasza – Jezusa z Nazaretu. Natanael, sceptyczny wobec pochodzenia Jezusa, wyrażał wątpliwość, ponieważ Nazaret nie miał szczególnego znaczenia mesjańskiego w oczekiwaniach Żydów. Filip jednak nie wdawał się w spory, ale zaprosił go, by sam przekonał się o prawdzie. Nie jestem oczywiście Mesjaszem, ale cały swoim życiem pragnę na Niego wskazywać. Odkryłem jako myślący człowiek sposób w jaki można rozbroić wroga. Ludzie mówią, że przebudzenie, modlitwa, moc Boża, wpływ kościoła na społeczeństwo załatwią problem zgubionego świata. Wszystkie te pojęcia są bardzo istotne. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na mały aczkolwiek istotny szczegół. Pan Jezus w ostatnich słowach dał polecenia swoim uczniom, mówiące co mają zrobić, aby On był z nimi po swoim zmartwychwstaniu. Przeczytajmy Jego ostatnią wypowiedz. „Otrzymałem wszelką władzę w niebie i na ziemi. Idźcie więc i pozyskujcie uczniów pośród wszystkich narodów. Chrzcijcie ich w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego i uczcie przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż po kres tego wieku” (Mt.28,18-20). Byłem w dużych kościołach w Argentynie, Nigerii, RPA, czy USA, Indiach oraz Europie, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju, a mianowicie ta, że wielcy i namaszczeni liderzy nie czynili uczniów. Kazania były piękne i namaszczone, lecz wciąż to przywódcy musieli modlić się o tysiące chorych osób z ich kościołów. To tak jakby nauczać o uzdrowieniu, a i tak wszyscy czekają, aż pastor (ewangelista, prorok, apostoł) włoży ręce na słuchaczy. Ja chcę, by ludzie żyli tak jak ja, wierzyli tak ja ja, kochali tak jak ja i mieli uczniów tak ja ja. Paweł apostoł powiedział do Tymoteusza: ” Ty natomiast poszedłeś za moją nauką, sposobem życia, celami, wiarą, cierpliwością, miłością, wytrwałością, prześladowaniami i cierpieniami” (2Tym.3,10-11). W innym miejscu napisał: „I wiecie, że dzięki temu staliście się naśladowcami naszymi i Pana, gdy przyjęliście Słowo, pomimo wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego” (1Tes.1,6). Jak widzimy znaleźli się ludzi, którzy podążali nie tylko za Panem Jezusem ale i za Pawłem. On czynił ich uczniami, by żyli tak jak on i robili to, co on. Jedno z najnowszych tłumaczeń Biblii tak przedstawia pracę Pawła i Barnaby: „Zostawili po sobie grono uczniów, pełnych radości i Ducha Świętego” (Dz.13,52). Chcę tak samo! Mam obecnie kilku synów i córki duchowe oraz Akademię Uczniowską. Pragnę, by wszystko, co dał mi Bóg (przez ponad 40 lat) dać tylu wspaniałym ludziom ilu się da. Rozszyfrowałem diabła. Ten nie boi się zwykłych wierzących, lecz uczniów Chrystusa, którzy żyją świętym, pełnym miłości i wiary życiem. Tacy ludzi gdziekolwiek się znajdą tam pojawi się Pan Jezus. Dlaczego spytacie? Odpowiem: „Bo oni w praktyce wiedzą, że są dziećmi narodzinym z Boga i już zwyciężyli wszelkiego wroga, bo większy jest Ten, który jest w nich niż ten , który jest na świecie (diabeł)” (1J.4,4).

    Właśnie wróciłem z podróży (prawie 3 tygodniowej) po Ameryce. Byłem na jednej z największych konferencji, gdzie naucza się o Bożym uzdrowieniu. Tysiące ludzi uczestniczyło w spotkaniach. Wszyscy nawróceni, pełni Ducha wierzący. Gdy mówca poprosił do przodu chore osoby, aby się o nie pomodlić szczerze myślałem, że wyjdzie 30 góra 40 osób. Ile wyszło? Setki osób. Dobrze, że prosili o modlitwę, ale czemu aż tylu było chorych skoro czytają i słuchają o Bożym uzdrowieniu? Kaznodzieje pewnie sami są chorzy choć nauczają na ten temat. Nie ma jak widać praktycznego uczniostwa nawet w dużych kościołach. „NIe wszystko złoto, co się świeci” jak napisał Wiliam Shakespeare w „Kupcu weneckim”. Żeby mieć inne efekty niż dotąd, coś musimy zmienić w swoim postępowaniu. Nie chodzi tylko oto, by ludzie dotykając mojego ubrania byli uzdrowieni. Chodzi oto, by świat doczekał się wreszcie objawienia synów Bożych (liczba mnoga). Pismo Święte mówi wyraźnie: ” Uważam przy tym (powiedział Paweł), że teraźniejsze cierpienia nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić. Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia się synów Boga. Gdyż stworzenie zostało poddane marności – nie z własnej woli, lecz z woli Tego, który je poddał w nadziei, że i samo stworzenie zostanie wyzwolone z niewoli skażenia i wprowadzone w chwalebną wolność dzieci Boga. Wiemy bowiem, że całe stworzenie aż do teraz wzdycha i znosi bóle rodzenia” (Rz.8,18-22). Bez Jezusa świat cierpi, wzdycha i znosi bóle rodzenia. Potrzebujemy jak najwięcej uczniów, którzy objawią Boga przez swoje czyny i słowa. Niestety wszędobylski egoizm jaki występuje w kościele nie pozwala na to. Całkiem stary problem. Paweł napisał do swoich dzieci duchowych w Filipii: ” Nie mam nikogo, kto by myślał podobnie jak on (Tymoteusz), kto by tak rzetelnie mógł się wami zająć. Wszyscy inni (współpracownicy Pawła) krzątają się wokół własnych spraw, nie spraw Chrystusa Jezusa. Znacie jego (Tymoteusza) historię, że niczym dziecko ojcu służył on razem ze mną przy głoszeniu dobrej nowiny. Właśnie jego mam nadzieję posłać, gdy się dowiem, jakie będą moje dalsze losy” (Filip.2,20-23). Jakże smutna opowieść. Tylko Tymoteusz tak naprawdę był jak Paweł i troszczył się o sprawy Chrystusa. Inni krzątali się wokół swoich spraw. Prorok Ageusz miał podobny problem z całym ludem izraelskim i wielu innych mężów Bożych. Sam Bóg wielokrotnie spotykał się z egoistyczną postawą swoich dzieci. Powiedział kiedyś: „Kogo poślę (było trudno znaleźć kogokolwiek)? Kto nam (Ojciec, Syn i Duch Święty) pójdzie?” (Iz.6,8). Sam Jezus ze smutkiem stwierdził: „Wielu jest powołanych, lecz mało wybranych” (Mt.22,14). Chrystus powiedział to słynne zdanie na zakończenie przypowieści o uczcie weselnej, w której wskazywał, że choć wiele osób otrzymuje zaproszenie do Bożego Królestwa, tylko nieliczni rzeczywiście odpowiadają na nie w sposób godny i zgodny z wolą Bożą. Znalaźli się na szczęście Izajasz i Tymoteusz, którzy odpowiedzieli: „Oto jesteśmy poślij nas”. Ci goście nie tylko zrozumieli o co chodzi, ale dali się ukształtować – wytrenować do pracy, którą Bóg dla niech przewidział.

    Czy pozwolisz, a uczynimy Cię uczniem? Czy pozwolisz, że zrobimy to nie na Twoich ale na Bożych zasadach? Zapraszam do Akademii Uczniowskiej. Naszymi studentami są wierzące osoby w przedziale wiekowym 14-70 lat. Coś mi się wydaje, że prawie 100% czytających łapie się rocznikowo. A nawet po 70 można dalej się uczyć i uratujemy razem od potępienia i porażki jak najwięcej ludzi w Polsce, Europie i na całej ziemi. Nie zatrzyma nas żaden diabelski system (grec. kosmos), który rządzi ludzkością.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Wielkość przywódcy

    W 330 r. p.n.e. perski król Dariusz III został zdradzony i pozostawiony na śmierć w wozie przez własnego generała podczas ucieczki przed Aleksandrem Wielkim. Aleksander znalazł ciało swojego wroga i zamiast świętować, zorganizował mu królewski perski pogrzeb. Bessos, zdrajca, został później stracony. Kiedy czytam kawałek historii z życia Aleksandra Wielkiego wiem, że musiał mieć dobrych nauczycieli. Pisałem o nich wcześniej. Wielkość przywódcy charakteryzuje sposób w jaki traktuje swoich pokonanych wrogów. Polska armia charakteryzowała się właśnie najwyższą etyką w tym względzie. Husarzy i inne formacje potrafiły doceniać przeciwnika i właściwie go taktować, choć jak wszędzie zdarzały się wyjątki. Nie można tego powiedzieć o wojskach rosyjskich, radzieckich, czy niemieckich, a szkoda. Jestem dumny z moich rodaków i wielu naszych dowódców. Biblia mówi nam o królu Dawidzie, który prześladowany przez króla Saula i swojego syna Absaloma rzewnie płakał gdy zginęli. NIe walczymy z krwią i ciałem. Naszym wrogiem jest szatan. Ale nawet jeśli chodzi o diabła nie mamy używać brzydkich słów na jego temat. Apostoł Juda napisał: Tymczasem archanioł Michał, gdy toczył spór z diabłem i usiłował odzyskać ciało Mojżesza, nie odważył się wnieść przeciwko niemu oskarżenia o bluźnierstwo, lecz rzekł: Niech cię Pan potępi!” (Juda.1,9). Ten werset pokazuje, że nawet archanioł Michał nie wypowiadał się lekkomyślnie przeciwko szatanowi, lecz pozostawił sąd Bogu. Piotr apostoł dodał w tym temacie takie słowa; Odnosi się to szczególnie do tych, którzy – ogarnięci złą żądzą – kierują się pobudkami ciała i gardzą wszystkim, co posiada jakąkolwiek władzę. Są to ludzie zuchwali i samowolni, którzy bez oporów depczą chwałę wyższych bytów. Nie czynią tego nawet aniołowie, którzy choć przewyższają ich potęgą i znaczeniem, nie wnoszą przeciwko tym bytom obelżywych oskarżeń wobec Pana” (2P.2,10-11). Autor ostrzegał przed lekceważeniem duchowych rzeczywistości i pochopnym mówieniem przeciwko istotom duchowym. Jeśli nie mamy źle mówić o diabelskich zwierzchnościach o ile bardzie winniśmy szanować naszych liderów i przywódców, w tym w szczególny sposób swojego pastora? Jeśli pretendujemy na więcej w naszym duchowym życiu udowodnijmy naszą wielkość właściwie traktując własnych liderów, nie mówiąc już o tych, którzy nas nie lubią i nie są nam przychylni.



    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Religijny egoizm

    Czy czasem nie jest tak, że egoistycznie chcemy Bożej miłości, a niekoniecznie Bożych praw? Spróbujmy zobrazować moją uwagę w następujący sposób. Załóżmy, że jesteś młodym człowiekiem. Bardzo pragniesz mieć prawo jazdy i kierować upragnionym autem taty. Wszystko jest dostępne za darmo. Ojciec ma piękny pojazd dla Ciebie. Nawet płaci za Twoją naukę jazdy i egzamin. Wiesz, że tata Cię kocha i z jego strony wszystko jest załatwione. Tym niemniej, aby jeździć upragnionym samochodem musisz nauczyć się nim kierować i zdać egzamin. Jeśli tego nie zrobisz nie będziesz mógł poruszać się po ulicach darowanym autem. Czemu ojciec nie da Ci mimo wszystko kluczyków do samochodu skoro Cię kocha? Jeśli by to zrobił prawdopodobnie prędzej czy później spowodowałbyś wypadek i może zginąłbyś ty i ktoś jeszcze.

    Prawdziwie kochasz Boga i dajesz Mu się kochać (na Jego zasadach) jedynie wtedy gdy praktykujesz Jego Prawo – Jego Słowo. Mówienie: „Kocham Cię Boże”, skakanie na Jego chwałę, bieganie na nabożeństwie, czy głoszenie Słowa Bożego niekoniecznie musi oznaczać, że miłujemy Ojca i pozwalasz, by nas kochał. Każdy kto jest pokorny i zapoznaje się z Bożym Słowem i wypełnia, by Cię kochał.. Zapraszam do lektury kilku wersetów potwierdzających moje słowa.

    „Jeśli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J.14,15)

    „Kto ma moje przykazania i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, będzie umiłowany przez Ojca mego, a i Ja go miłować będę i objawię mu siebie” (J.14,21)

    „Jeśli ktoś Mnie miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich” (J.14,23-24)

    „Po tym poznajemy, że Go znamy, jeśli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: Znam Go’ a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę dopełnia się miłość Boża” (1J.2,3-5)

    „Na tym bowiem polega miłość względem Boga, że zachowujemy Jego przykazania, a przykazania Jego nie są ciężkie” (1J.5,3)

    „Błogosławieni (szczęśliwi) są raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i go przestrzegają” (Łk.11,28)

    „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie” (Jk.1,22)

    Jeśli rozumiemy miłość Bożą jedynie jako otrzymywanie prezentów od Boga, ale niekoniecznie chcemy przeczytać instrukcję obsługi jak je używać będziemy mieli poważne problemy. Rozgoryczeni zawiedziemy się na dobrym i kochającym Bogu. Nie będzie to jednak Jego wina, ale nasza. Paradoksalnie Bóg nie może dać nam tego, co dla nas ma, ponieważ gdyby to zrobił wydarzy się wiele złych rzeczy. Co można powiedzieć o niektórych wierzących? „Szczycisz się Prawem, a przez przekraczanie Prawa znieważasz Boga? Gdyż to z waszego powodu – jak czytamy – imię Boga obraża się wśród pogan” (Rz.2,23-24).

    Jak to jest możliwe, że ludzie wierzący w Pana Jezusa nie są wierni swoich w małżeństwach? Statystyki w tym względzie przerażają. Nie skreślam nikogo, ale biję na alarm. Proszę znajdźmy dojrzałych i świętych chrześcijan przed, którymi będziemy odpowiedzialni. Czy jest w naszym życiu chociaż jedna osoba, która może mówić do naszego życia, osoba, która może zadać nam niewygodne pytanie? Bóg chce, abyśmy byli transparentni. Łatwo powiedzieć Bóg mnie zna i jednocześnie ukryć prawdę przed innymi. Póki nie jest za późno szukajmy braci i sióstr dojrzałych duchowo, którzy mogą nam pomóc. Kościół to wzajemnie zasilające się stawy.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Samozniszczenie

    Arystoteles powiedział: „Zło niszczy nawet samo siebie”. Uczeń Platona i nauczyciel Aleksandra Wielkiego miał wielki wkład w tworzenie filozofii, etyki i logiki. To konkretne stwierdzenie odzwierciedla jego zrozumienie autodestrukcyjnych tendencji tkwiących w złych czynach i intencjach.

    Zło z natury jest często napędzane egoizmem, chciwością i brakiem troski o dobro innych. Te motywacje mogą prowadzić do działań, które nie tylko szkodzą innym, ale także podważają stabilność i integralność samego sprawcy. Na przykład osoby lub grupy angażujące się w oszustwa, korupcję czy przemoc mogą początkowo osiągać krótkoterminowe korzyści, lecz z czasem ich działania niszczą zaufanie, budzą niechęć i ostatecznie prowadzą do ich upadku. Historia pełna jest przykładów tyranów i skorumpowanych przywódców, których reżimy upadły pod ciężarem własnych niegodziwości.

    Koncepcja, że zło niszczy samo siebie, współgra z nauczaniem Pana Jezusa i twórców Pisma Świętego. Sugeruje ona, że niemoralne postępowanie wywołuje cykl negatywnych konsekwencji, które ostatecznie wracają do źródła. Ta autodestrukcyjna natura zła stanowi przestrogę i przypomnienie o znaczeniu etycznego postępowania oraz długoterminowych korzyściach płynących z uczciwości i współczucia.

    Współcześnie ta myśl pozostaje aktualna. Zarówno w relacjach międzyludzkich, praktykach biznesowych, jak i w rządzeniu państwem, dążenie do samolubnych lub szkodliwych celów często prowadzi do wewnętrznych konfliktów, utraty wiarygodności i ostatecznego niepowodzenia. Spostrzeżenie Arystotelesa skłania nas do refleksji nad szerszymi konsekwencjami naszych działań i zachęca do dążenia do sprawiedliwszego i bardziej harmonijnego życia.

    Dodajmy, że „co człowiek sieje to i żąć będzie”. Poniżej kilka biblijnych tekstów.
    Nie błądźcie, Bóg nie pozwala z siebie szydzić! Dlatego co człowiek sieje, to i żąć będzie. Kto sieje dla swojego ciała, z ciała będzie żąła skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha będzie żął życie wieczne (Gal.6,7-8).
    „Jak widziałem, ci, którzy orzą nieprawość i sieją udrękę, zbierają ją” (Job.4,8).
    Kto sieje nieprawość, zbiera niedolę, a w końcu rózga położy kres jego swawoli” (P.Sal.22,8).
    Tak, sieją wiatr — i będą zbierać burzę. (Oz.8,7).

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Trudne chwile

    „To w naszych najciemniejszych chwilach musimy skupić się, aby dostrzec światło.” W myśl tego, co powiedział Arystoteles uczę się żyć już od pewnego czasu. Przeszliśmy z żoną wiele trudnych momentów. Nie zawsze traktowano nas z szacunkiem. Co jakiś czas takie rzeczy przydarzają się każdemu z nas. Cóż możemy wtedy zrobić? Po pierwsze przebaczmy natychmiast naszym winowajcom tak jak Pan Jezus przebaczył nam. Po drugie „utkwijmy wzrok w Jezusie, w Tym, który wzbudza i doskonali wiarę, i który ze względu na czekającą Go radość wycierpiał krzyż, nie zważając na hańbę, i zajął miejsce po prawej stronie tronu Boga” (Hebr.12,2). On jest światłością świata i spoglądając na Niego będziemy odbijać, podobnie jak księżyc, światło słońca. „W Nim było życie, a życie było światłem ludzi. Światło zaś świeci w ciemności i ciemność go nie ogarnęła” (J.1,4-5). To w naszych najciemniejszych chwilach (zawsze takie będą) powinniśmy skupić się, by dostrzec światło, dostrzec Jezusa naszego Pana i Zbawiciela. Jeśli ktoś z czytających jeszcze osobiście nie oddał Mu życia proszę napiszcie do mnie a pomogę to zrobić. Nazywamy ową decyzję najważniejszą w życiu. Nawet ważniejszą od decyzji wyjścia za mąż, czy ożenienia się. To jest decyzja, za którą idzie nawrócenie połączone z upamiętaniem, która otwiera drzwi nie tylko do niebiańskiej wieczności, ale i do nowego Bożego rodzaju życia, którego nie znaliśmy wcześniej. Ono jest światłem ludzi, o czym już pisałem. Od ponad 40 lat mam. ten rodzaj życia, którego nie miałem wcześniej jako religijny i szczerze oddany Bogu katolik. Kocham moich rodaków katolików i wszystkich innych. Życzę każdemu osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym.

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. No, to fajne jest 🙂 . Takie prawdziwe i czasami takie dalekie…

  2. Zatrzymam się przy myśli, że bojaźń Boża daje duchowe rozpoznanie – bo chyba właśnie tego mi często brakuje. Jak odróżnić…

  3. Dziękuję za ten głęboki i poruszający artykuł. Refleksje na temat „Być albo nie być” zawsze skłaniają do zadumy nad sensem…

  4. Dobre to jest 🙂 ! Uderzyło mnie porównanie talentu bez dyscypliny do ośmiornicy na wrotkach – bardzo trafne i sugestywne!…